„Życie jest jak sen.
Nigdy nie wiadomo kiedy się zacznie, a kiedy skończy.
Chyba, że sami nastawimy budzik.”
Marcin Trawiński
Postanowiłem zrobić trochę porządku w komputerze. Przeglądam foldery, czytam różne teksty, usuwam to, co już niepotrzebne. Wpadł mi przed oczy jeden artykuł, napisany przeze mnie w 2018 roku, na potrzeby jednego z młodzieżowych klubów piłkarskich. Dotyczył on profilu piłkarza. Temat jest mi o tyle bliski, iż moje działania w ostatnim czasie skupione są głównie wokół tej dyscypliny sportu. Aby rozszerzyć perspektywę i opisać refleksję, która dała mi prztyczka w nos, zainicjowała tytułową pobudkę, pozwolę sobie przytoczyć kilka akapitów tegoż artykułu.
Profil piłkarza…
Przyglądając się prężnie działającym sekcjom piłki nożnej w klubach w naszym kraju, nie sposób nie zatrzymać się na chwilę i nie zastanowić nad sensem i ideą funkcjonowania drużyn młodzieżowych. Wiele z polskich klubów grających na różnych poziomach rozgrywkowych może pochwalić się długoletnią historią. Są to często kluby z ogromnymi tradycjami, ze świetną bazą szkoleniową, z trenerami – pasjonatami. Nie należy zapominać o mniejszych podmiotach, które
z różnych przyczyn nigdy nie będą mogły z nimi rywalizować pod względem infrastruktury, boisk, liczby dzieci trenujących w akademiach. Nikt nie odbierze im jednak chęci i zapału do pracy. Kluby opierając swoją działalność na pracy z młodzieżą, wykazują o nią ogromną troskę. […] Często mając w zamyśle tak prowadzić politykę kadrową klubu, aby z czasem młodzi zawodnicy – wychowankowie, stanowili o obliczu drużyny seniorskiej. […] Jakie szanse ma młody zawodnik, aby spełnić swoje marzenie o byciu zawodowym sportowcem? Kto z takiego małego chłopca wyrośnie, jakim będzie człowiekiem, jakim będzie piłkarzem? Jak pokierować losem każdego zawodnika, aby ten stawiając swoje pierwsze kroki na boisku, poprzez zabawę, wspólne spędzanie czasu z kolegami, wyjazdy na obozy, rozmowy z trenerami, turnieje, stał się z dziecka pełnowartościowym piłkarzem – seniorem gotowym wyruszyć w piłkarski świat? Czy to, w co inwestują kluby teraz, da oczekiwany efekt? Czynników, ilość wypadkowych i składowych, które mają wpływ na dorastające dziecko w świecie piłki nożnej jest olbrzymia i tak naprawdę spektrum działania trenerów jest bardzo szerokie.[…]
Zbierając własne doświadczenia w pracy z dziećmi i młodzieżą, z młodymi piłkarzami, ale też w pracy z drużynami seniorskimi, pozwoliłem sobie jako trener, nauczyciel, wychowawca opisać trzy – według mnie najważniejsze cechy, umiejętności, wartości, kompetencje, które są niezwykle istotne – jeżeli nie najważniejsze – w tym, jak młody zawodnik poradzi sobie z przejściem całego procesu szkolenia, począwszy od skrzata, skończywszy na seniorze.
- Świadomość – def: podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie na nie reagować [źródło: wikipedia].
Piłkarz świadomy to piłkarz dociekliwy, pytający, ale w konsekwencji posiadający wiedzę: po co? dlaczego? w jakim celu? jakie mam korzyści? jakie ponoszę straty? po co takie ćwiczenia? dlaczego taka gra treningowa? w jakim celu mam atakować? jaką będę miał korzyść z gry defensywnej? jaką stratę poniosę, gdy źle przyjmę piłkę? Takich i podobnych pytań jest ogromna ilość. Im więcej odpowiedzi zna młody piłkarz, tym lepiej. Jeszcze lepiej, gdy takie pytania zawodnik zadaje sobie sam, i w konsekwencji samodzielnie poszukuje odpowiedzi. Świadomość piłkarska, to również wiedza o swoich atutach i niedoskonałościach. Wiedza, która jest niezbędna do funkcjonowania w treningu, w meczu, do podejmowania słusznych i jak najlepszych decyzji nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla swojego zespołu, dla kolegów z drużyny.
- Odpowiedzialność – def: obowiązek odpowiadania za swoje lub czyjeś czyny, przyjęcie na siebie obowiązku zadbania o kogoś lub o coś [źródło: słownik języka polskiego].
Odpowiedzialność piłkarza, za to co dzieje się z nim i wokół niego jest często jednym z trudniejszych elementów do wypracowania z jakimi przychodzi się mierzyć trenerom w pracy z młodymi i nie tylko młodymi adeptami futbolu. Jakże często słyszy się wymówki: to nie ja, to nie moja wina, bo świeci słońce, bo boisko jest nierówne, bo pada deszcz, bo to nie ten system, bo kolega źle mi podał…
Gdy zawodnik wie, co się dzieje w nim i dookoła niego, i wie, z czego to wynika, skraca się proces nauki piłkarskiego rzemiosła. Modelem idealnym jest: biorę odpowiedzialność za swoje sukcesy i swoje porażki, filtruję je w pierwszej kolejności przez siebie. Czy zrobiłem wszystko co do mnie należy? Czy wywiązałem się z zadań? Czy dobrze przygotowałem się do treningu, meczu? W momencie, gdy wiemy, że nasz podopieczny zna odpowiedzi na takie pytania, wdrażając je w czynności praktyczne, możemy być pewni, że on jak i cała drużyna zna zasady, czuje się bezpiecznie, ma jasno określone zadania, z których się wywiązuje. A jeżeli taki proces nie zachodzi, to przynajmniej wiemy, dlaczego tak się dzieje.
- Rozwój – def: proces przechodzenia do stanów lub form bardziej złożonych lub pod pewnym względem doskonalszych [źródło: słownik języka polskiego].
Mając pod opieką drużynę, ważne jest, aby wskazać każdemu z zawodników przynależących do zespołu, to w jakim jest miejscu pod kątem swoich umiejętności. Zarówno umiejętności czysto piłkarskich, jak też umiejętności współpracy w grupie, radzenia sobie z porażką, czy reagowaniem na sukces. Nikt nie jest idealny i ważne jest, aby pokazać ścieżkę rozwoju każdemu z zawodników indywidualnie, oraz drużynie jako całości. Znając mocne strony zawodników oraz ich przestrzenie do pracy, możemy, a wręcz na początku ich drogi powinniśmy być współautorami rozwoju. Jeżeli doczekamy się momentu, w którym nałożymy na to świadomość oraz odpowiedzialność, małymi kroczkami możemy zacząć oddawać zawodnikowi inicjatywę w dbałości o własny rozwój. A nawet może być jeszcze inaczej.
To zawodnik będzie odbierał nam możliwość troski o jego rozwój wyprzedzając o krok nasze pomysły swoimi potrzebami.
Temat ten, pomimo tego, że zawiera tylko trzy składowe, jest bardzo złożony, i przestrzenie, o których mowa powyżej, przenikają się i nakładają na siebie w różnych konfiguracjach.[…] Najważniejsze jest, aby już od najmłodszych lat wdrażać i tym samym zapraszać zawodników do czynnego udziału w tworzeniu ich własnych karier. Idealnie jest, gdy my jako trenerzy mamy przed sobą zawodnika, który jest świadomy tego po co trenuje, bierze odpowiedzialność za to jak trenuje
i wiemy, że zna swoje mocne oraz słabe strony i chce nad nimi pracować, chce się rozwijać.
Pisząc pierwszy tekst na blogu, o poszukiwaniu drogi, poruszona została przeze mnie kwestia tego, że warto, aby podczas wędrówki mieć jasno określone zasady. Wartości, dekalog, przekonania… Myśli moje wróciły jak bumerang. I walnęły mnie prosto w głowę. Czy ja jestem świadomy, odpowiedzialny, czy się rozwijam? Czy wpływam bezpośrednio na to co jest dla mnie ważne, i co ważne jest dla innych, towarzyszących mi w mojej drodze lub dla ludzi, których podczas wędrówki spotkam? Różni ludzie, różnie piszą, dzieląc się swoimi przemyśleniami. O celach, o motywacji, o planowaniu… Pojawiło mi się następujące pytanie: czy ja, czytając to, co piszą inni – odwołując się do różnych przestrzeni naszego życia – podpisuję się pod tym tylko to czytając, czy również doświadczając? Tekst o profilu piłkarza obudził we mnie uważność na to, czy myśląc jako człowiek, trener, wychowawca, ojciec, o innych ludziach, dbając o budowanie ich świadomości, odpowiedzialności, troski o rozwój, czy sam to robię? Czy doświadczam? Czy sprawdzam? Czy tylko przytakuję i macham ręką, ze zwyczajowym głosem w głowie „jakoś to będzie”… Zrobiło mi się trochę głupio, bo tak faktycznie nie jest. Nie doświadczam, nie sprawdzam, przytakuję i często „macham ręką”. Nie, że zawsze, ale zdarza mi się. Uznałem, że jest to trochę nieuczciwe. A tym bardziej jest mi źle, że jestem nieuczciwy wobec samego siebie. Jakże często oczekuję od innych tego, co sam zaniedbuję. Zrób tak! Spróbuj tego! Hipokryzja w czystej postaci! Prosty przykład: próbuję się nauczyć nie włączać drzemki w telefonie. Wstawać odpowiednio wcześnie, nie przedłużając porannych ceregieli zwlekania się z łóżka. I co? Tragedia! Dramat! Wstawanie na ostatnią chwilę, jeszcze trzy minutki… Porażka! Ale przecież znam te sytuacje, doświadczyłem ich nie raz. I znam też ich konsekwencje. Zdenerwowania wynikającego z braku czasu, przerzucaniu na innych odpowiedzialności za jego brak, gotującej się za długo wody w czajniku, zajętej toalety, na jedzenie śniadania w biegu, na dziecko, które musi już wstawać, a potrzebuje porannej chwili w ciepłej pościeli, aby spokojnie obudzić się na świat… Gdzie tu świadomość, odpowiedzialność???… Ona się pojawia, ale niestety już po fakcie.
Ale oto jest!!! Olśnienie!
Dziś wstałem według planu. Były drzemki, nie powiem, że nie, ale cała procedura odbyła się z pełną świadomością ilości potrzebnego czasu na przygotowanie się do porannego, spokojnego, zaplanowanego wyjścia do pracy, tak, aby biorąc odpowiedzialność za to, na co mam wpływ, poczuć się na tyle komfortowo, żeby przy porannej kawce móc pomyśleć o tym, co dobrego czeka na mnie dziś w ciągu dnia…
Tak rozumiem świadomość, odpowiedzialność, rozwój. Musiałem doświadczyć. Ponieść porażkę, poczuć na własnej skórze jak to jest. Odnalazłem to, co jest ważne. Działać, sprawdzać, nie tylko czytać, mówić wszystkim, co i jak mają robić. Testować na sobie, nie na innych, i nie ich kosztem.
Zaczynajmy od siebie, bądźmy konsekwentni, dajmy sobie przestrzeń na sukcesy i wpadki, ale pamiętajmy, jak wiele zależy od nas. Świat jest piękny, nie przegapmy go w tej całej frustracji wynikającej z pędu jaki mu dajemy. Zwolnijmy, złapmy dystans, zróbmy porządek w komputerze, wstańmy bez drzemki… pobudka… tik tak, tik tak… czas płynie… jego nie zatrzymamy, siebie tak!